Od połowy maja, prawie do końca czerwca trwa szczyt sezonu
turystycznego dla przewodników. Wycieczki prawie codziennie i to czasem
podwójnie. Ba zdarza się, że jak trzeba to i potrójnie. Chociaż każdy z nas
lubi tą pracę, to jednak sami przyznacie, że każdemu przysługuje chwila oddechu.
Nie zrozumcie mnie źle, ja naprawdę to lubię, ale...Turystom
często się wydaję, że przewodnik też jedzie na wycieczkę. Turyści jadą na
wycieczkę. Przewodnik jest w pracy. Musi pilnować trasy, a często gadać przez
mikrofon i pilnować trasy. Odpowiadać na pytania i mówić kierowcy gdzie skręcić, na jaki pas skręcić. Latać za grupą i
patrzeć, czy nikt się nie zgubi i pilnować trasy. Instruować gdzie jest
parking. Dopasowywać trasę zwiedzania do warunków zastanych na miejscu
docelowym. Co chwilę kontrolować czy nie ma opóźnień, poganiać grupę, dbać o
bezpieczeństwo i myśleć o dziesiątkach rzeczy, o których nawet nie wiecie, że musimy
myśleć. Musi być historykiem, historykiem sztuki, dendrologiem, geografem,
socjologiem, psychologiem, psychiatrą, kulturoznawcą, fizykiem (naprawdę!),
gleboznawcą, ornitologiem, wybitnym dyplomatą i sam Bóg wie kim jeszcze. A
przede wszystkim dużo mówić, przy okazji cały czas sprawdzać czy to, co mówi,
nie nudzi grupy. Zastanawiać się jak przedstawić dany problem, aby wydała się
interesujący dla każdego uczestnika. Nie można stosować standardów, bo grupa,
grupie nie równa.
Od tygodnia czekałam na jeden wolny dzień…
Jednak trzy dni wcześniej odebrałam telefon od koleżanki
przewodniczki i od razu w słuchawce od razu usłyszałam:
- RATUJ!!!!!
Oczywiście zapytałam o jaki dzień chodzi i jak się pewnie
domyślacie, wycieczka maiła wypaść w mój wyczekiwany wolny dzień. Westchnęłam
tylko mówiąc :
- Pojadę…
Zaczęłam więc szybko przygotowania, aby przejrzeć trasę, przypominając
sobie małe co nieco oraz sprawdzić aktualności.
Przyjeżdżam na miejsce spotkania, cały czas myśląc w
jakim miejscu trasy co mówić, co przez
mikrofon, a co na miejscu. Przywitano mnie jak to zwykle - niepewnie, a po chwili,
trochę zakłopotana pani kierownik powiedziała:
- Wie pani, w ostatniej chwili podmieniono nam autokar i
akurat ten nie ma działającego mikrofonu…A grupa jest duża…Obawiam się, że w
autokarze nie będzie mogła pani nam nic opowiedzieć
-Cóż, to bardzo szkoda... No ale nic na to teraz nie poradzimy ( Dzięki Ci Siło Wyższa!
Jedna rzecz mniej na głowie!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz