Pojechałem na Jurę
Krakowsko – Częstochowską jako pilot wycieczki uczniów ze szkoły podstawowej. Dzieciaki, jak to dzieciaki pełne werwy i ciekawych
pomysłów. Po całodziennych trudach zwiedzania i Wieliczki i Krakowa dobrnęliśmy
na nocleg. Następnego dnia plan równie napięty, jak ten do tej pory, szczegółowo poinformowałem o planach na następny dzień jeszcze w autokarze. Powiedziałem między innymi,
że będziemy zwiedzali zamki Orlich Gniazd i wymieniłem ich nazwy
Wieczorem po kolacji mała
rekreacja na placyku przed zajazdem i oczywiście były telefony do kochanych Rodziców.
Dzieciaki jak to
dzieciaki nie zawsze słuchały co im w autokarze mówiłem, więc przybiegały
pytać, gdzie nocujemy, gdzie jutro jedziemy itp...
Usiadłem na murku
wsłuchując się w ptasią muzykę, przerywaną pokrzykiwaniem dzieciaczków i nagle widzę
niedaleko mnie usiadła dziewczynka, która rozmawiała z mamusią. Niechcący jakby
wyławiam treść opowieści dziecka:
- Mamusiu – wiesz jesteśmy
na Jurze i wiesz jutro jedziemy do Ogrójca!
Jako żywo niczego takiego
w planach nie mieliśmy i nagle uświadomiłem sobie co to za miejsce – oczywiście
– Ogrodzieniec.
Pomysłowość dzieci nie
zna granic i jest totalnie nieokiełznana – to jedna z wielu zalet bycia pilotem
wycieczek – cały czas ubogacamy się „duchowo”.