Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zawodowy przewodnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zawodowy przewodnik. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 lutego 2013

Zawodowi turyści.



W początkach mojej pracy przewodnickiej miałem przyjemność pracować z moim starszym stażem kolegą, z którym przytrafiła nam się taka oto przygoda.
Słoneczko zapowiadał ciepły dzień, jakieś chmurki bez celu wałęsały się to tu, to tam po niebie. My czekaliśmy dzielnie na grupę. Grupa miała być duża, więc podzielono ją na „dwie nierówne połowy” tak, żeby każdy mógł jak najwięcej skorzystać. Przybyć mieli z któregoś miasta na zachodzie kraju, więc miasta zadbanego, wedle tamtejszej mody. Troszkę się spóźniali, ale ostatecznie mieli tych paręset kilometrów do przejechania. My zaś, jak na przewodników przystało czekamy cierpliwie.
Pozwolę sobie na drobną dygresję. Uważam, że przewodnicy (przynajmniej nasi) to najcierpliwsi ludzie na świecie: przychodzą pół godziny przed planowanym spotkaniem z grupą, z posterunku zaś schodzą dopiero wtedy, kiedy grupa przekroczyła dwie godziny spóźnienia.
Ale „ad rem”. Niczym niezmącony spokój naszego oczekiwania przerwał nagle jakiś na czerwono ubrany człowiek, który energicznie wywijając przednimi kończynami, „wydłużonym kłusem” poruszał się w naszym kierunku. Kolega spojrzał na mnie znacząco i orzekł:
- „To ten”
Miało to znaczyć że to pilot z naszej grupy. Wyprzedził on całą swoją grupę o dobre dwadzieścia metrów i nadal, nie zmniejszając prędkości nieuchronnie zbliżał się do nas. Kolega uśmiechnął się tylko pod wąsem i zwracając się do mnie powiedział:
- „Zobacz młody, zaraz będzie ciekawie”
Rzeczywiście było. Pilot, kiedy już wreszcie wyprzedzając grupę o dobre trzydzieści metrów, dopadł nas,  zdyszanym głosem i przerażeniem w oczach wysapał:
- „Panowie, ale to są zawodowi turyści”
Kolega spojrzał na niego z politowaniem, więc pilot nadal uparcie, jak mantrę zaczął powtarzać:
- „ Panowie nic nie rozumiecie? To są zawodowi turyści”
Mój kolega spojrzał przed siebie, jakby taksując grupę i rzekł swoim niskim barytonem:
- „Panie kolego, a my jesteśmy zawodowymi przewodnikami”
Pilot zbaraniał i nie wykrztusił już ani słowa. My zaś wzięliśmy się do pracy. Musieliśmy być nieźli, skoro po zakończonej wycieczce grupa stwierdziła:
- „Wiecie panowie? To miasto jest śliczne i ma taki klimat, a u nas.... ech to nie to”.
Spuchłem z dumy (i zostało mi to do dziś).
Z rzeczonym kolegą pracowałem jeszcze kilka razy i zawsze bardzo mile tę współpracę wspominam.