Pokazywanie postów oznaczonych etykietą paw. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą paw. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 lutego 2013

Wieloznaczność słowa, solą życia.




Sezon w pełni, wycieczka za wycieczką. Wszędzie piloci i przewodnicy przekrzykują się nawzajem. Tłum grup posłusznie wędruje jak fale morskie, każda grupa za swoim opiekunem i opowiadaczem zarazem. Tak też było i w tej niewielkiej miejscowości będącej onegdaj siedzibą bardzo zamożnego i wpływowego rodu magnackiego. Jako że pałac godzien jest zwiedzania, utworzyły się dwie „strugi" zwiedzających. Jedni podążają ku pałacowi, inni zaś nasyceni widokiem cudowności w kierunku autokarów na parking.
Punktem styku tych grup jest oczywiście brama wejściowa z monumentalnym herbem. Ja również zebrawszy grupę ciągnę tym „strumieniem" w kierunku bramy, by przekroczywszy ją dotrzeć do pałacu. Z daleka jednak widzę swego przyjaciela – również przewodnika ciągnącego leniwie w kierunku bramy. Tak akurat się złożyło że prawie spotkaliśmy się w onej bramie. Jako, że obaj jesteśmy dobrze wychowani, rzec można po staroświecku, uchyliliśmy wzajemnie kapeluszy mówiąc sobie kordialnie: „witam kolegę przewodnika!”
W tym samiutkim czasie dał się słyszeć przeciągły głos pewnego ptaszyska spacerującego po ogrodzie pałacowym. Kolega przewodnik stwierdził dość głośno (jako, że głośne mówienie mamy we krwi), „o ktoś puścił pawia!”
Reakcja obu grup przyprawiła nas o salwę śmiechu, wszyscy bowiem zaczęli chodzić na paluszkach, tak jakby weszli w coś, w co wejście nie przynosi chluby...
No tak, niby proste słówko „paw” może mieć również wiele znaczeń: od ptaka z pięknym ogonem, po „ptaka"... ech... szkoda mówić...
Ot, takie to życie skomplikowane.