Kiedy w czasach swojej młodości
spotykałem się jako wycieczkowicz z przewodnikami, wtedy zawsze przed oczami
miałem wspaniała kreację pani Aliny Janowskiej, jako przewodniczki malborskiej
w filmie „Pan Samochodzik i Templariusze”.
Pani Alina w doskonały
sposób przedstawiła wielce znudzoną i zmęczoną przewodniczkę w środku sezonu
turystycznego, której mylą się ilości osób w grupie i opowiada całą historię tak
szybko i beznamiętnie, by jak najszybciej zakończyć pobyt z grupą, bo niedługo
zamykają muzeum, a ona uda się wreszcie na zasłużony odpoczynek do domu. Długi
czas myślałem, że cała ta kreacja stworzona została na potrzeby filmu. Do czasu
jednak.
Oto udałem się na swoją
rodzinną ziemię, jako pilot wycieczki młodzieżowej (dzieci z klasy VI szkoły
podstawowej) i w planie mieliśmy zwiedzanie skąd inną ślicznego pałacu tuż, tuż
po konserwacji. Bardzo się ucieszyłem, bowiem po pierwsze lubię takie rzeczy,
po drugie pierwszy raz mogłem zajrzeć tam do środka. Przybyliśmy przed wejście
do pałacu i tam przywitała nas całkiem młoda osóbka pani przewodniczki. Ucieszyłem
się, bo pomyślałem, jeśli młoda pewnie ciekawie opowiada. Nie zdążyłem
dokończyć myśli kiedy usłyszałem:
- „Znajdujemysięprzedpałacemnadportalemdziewczynananiedźwiedziuktórasymbolizuje....”
Dosłownie jak ciurkająca
z kranu woda, albo nastawiona na troszkę szybsze obroty płyta, której nie
sposób zatrzymać. Natychmiast przed oczami wyobraźni ujrzałem postać pani Aliny
w słomkowym kapeluszu i ciemnych okularach we wspomnianym wyżej filmie. Prawdę
powiedziawszy szczęka mi opadła i tak pozostałem kilka minut, w czasie których to
moja grupa zniknęła wydłużonym kłusem w czeluściach pałacu. Pozostałem tak
oniemiały, aż wreszcie postanowiłem wykorzystać ten moment na kawę. zdążyłem ją
zamówić i otrzymać do stolika, kiedy właśnie pani przewodnik zakończyła „oprowadzanie”
i zniknęła tak cicho jak się pojawiła.
Tylko dzieci pytały się
mnie później w autokarze:
- „Proszę pana, a co to
była za pani, co nas po tym pałacu tak goniła?”
Postanowiłem sobie w duszy: nigdy, przenigdy nie
będę odwalał takiej chałtury, bo to poniżej naszej lubelskiej przewodnickiej
godności.