W muzeum na zamku wisiał kiedyś na półpiętrze
piękny obraz Franciszka Starowieyskiego „Noc na krowiej wyspie”. To taka
maleńka wysepka na Wiśle w okolicy Kazimierza Dolnego. Czy pan Franciszek na
owej wyspie spędził noc, czy też nie tego nie wiem, ale obraz namalował. Jako,
że owa wyspa to ostoja ptactwa wszelakiego, toteż i obraz pokazywał kobiety i
mężczyzn nagich, albo i półnagich z ptasimi głowami i potężnymi dziobami.
Malarz ów uważał, że golizna jest piękna, nic też dziwnego, że i postacie tak
właśnie przedstawił. Jednakowoż, owe postacie, a kobiety szczególnie miały
typowo ”rubensowskie” kształty.
Odwiedzający często pytali mnie dlaczego właśnie
tak pokazuje ludzi Franciszek Starowieyski? Wszyscy tacy pełni, okrągli i
pulchni... Zacząłem więc szukać wywiadów z nim i... natrafiłem na wywiad, w
którym pani redaktor zadała artyście podobne pytanie:
- „Proszę, niech pan powie, czemu maluje pan
postacie ludzkie o rubensowskich kształtach?”
Na co pan Franciszek (pewnie swoim pięknym
„sznaps barytonem”) odpowiedział:
- „Bo widzi pani,
kobieta powinna mieć wszystko na swoim miejscu, a nie miejsce na wszystko.”
Od tamtej pory kiedy rozmawiam o malarstwie
Starowieyskiego, lub jego guru, Rubensa, zawsze przytaczam te właśnie słowa,
które wzbudzają śmiech i rozładowują napięcia w każdej sytuacji.