Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dobra rada. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dobra rada. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 marca 2013

Rodzinę „oddaję” kolegom



Rzeczywiście. Czasami trafiają się marudy w grupie i trzeba sobie radzić. Nie ma wyjścia. Tylko, że pewnego razu, trafiła mi się „maruda”, której ignorować nie mogłam – moja babcia. Podczas jednego z pięknych sierpniowych poranków, miałam prowadzić grupę turystów i miejscowych, opowiadając o tradycji jarmarków lubelskich. Na trasę tą, postanowiła wybrać się również moja babcia, kochana staruszka, która zawsze służy „dobrą radą”.

Wycieczka ruszyła, a ponieważ szlak był tematyczny, musiałam zrobić wstęp o początkach handlu na tym terenie. Nagle za sobą usłyszałam (razem z całą grupą):
-Ale ty to skracaj. Za długo mówisz.
Grupa, niewtajemniczona, kim jest owa siwiuteńka babulka, wymieniła się kpiącymi uśmieszkami. Trzeba było ratować sytuację i honor babci, więc oznajmiłam:
- Dziś po raz pierwszy oprowadzam babcię.
Po tych słowach większość osób przytaknęła ze zrozumieniem i mogliśmy spokojnie kontynuować. Tylko, że spokoju nie było, gdyż do końca wycieczki, co jakiś czas słyszałam za sobą:
- Za szybko.
- Za wolno.
- Głośniej.
- Nie tędy.
- Ciszej.

Już na sam koniec, schowaliśmy się w cichym, cienistym zaułku. Upał i tego dnia był niesamowity, a ja musiałam już od dłuższego czasu przekrzykiwać, licznie zgromadzony na Jarmarku Jagiellońskim tłum. Wtedy to babcia wyjęła z torebki butelkę wody i podała mi ją. Bez słowa przyjęłam napój z wdzięcznością. I wtedy jedna z turystek wykrzyknęła:
- To naprawdę pani babcia!
- Tak. To moja babcia.

Od tamtego dnia mam twarde postanowienie: rodzinę „oddaję” kolegom.