Dla wielu osób wizyta w nowym, nieznanym
dotychczas miejscu jest równoznaczna z zakupem pamiątek z tym miejscem
związanych. Jako przewodnicy powinniśmy wiedzieć gdzie można zaopatrzyć turystę
w takie rzeczy bez różnicy czy są to książki, pocztówki, zwykłe „kurzołapy” czy
też gadżety z logo miasta. I my to wiemy, ale zainteresowania i potrzeby
turystów potrafią być rozmaite.
Jak wielkie było moje zdziwienie,
gdy jeden z oprowadzanych przeze mnie turystów zagranicznych zapragnął
przywieść sobie z Lublina jako pamiątkę … futrzany kołnierz. Ale gdzie tu taki
„upolować” i to stosunkowo blisko Starego Miasta? Uporczywa gonitwa myśli, praca
mózgu na najwyższych obrotach i pierwsze, co przychodzi do głowy to
przysłowiowy „telefon do przyjaciela”, który mawia, że przewodnik to nie
komandos i musi sobie poradzić. I nagle … uśmiech do własnych myśli …eureka!.
Jest sklep a w nim wymarzony kołnierz z lisa idealnie pasujący do ciepłego
wełnianego palta i futrzanej czapy turysty. Wracamy na Stare Miasto - ja
z poczuciem wypełnienia misji specjalnej, a turysta z miną prawdziwego
„zdobywcy”. Po drodze gawędzimy o tym jak istotne jest dobranie odpowiedniej
garderoby do pory roku. Wnikliwie przyglądam się mojemu rozmówcy i próbuję odgadnąć,
z jakiego kraju do nas przyjechał. Jak mówi zimy bywają u nich srogie, choć
niezbyt długie. Europa Północna? - ale coś mi tu nie pasuje. A gdy na koniec
naszej wspólnej wędrówki turysta żegna się ze mną wszystko staje się jasne. Prawie
nie potrafię ukryć rozbawienia, gdy zaprasza mnie w gościnę do swojej ojczyzny,
na jedną z niewielkich wysepek położonych na Morzu Śródziemnym. I jak tu nie wierzyć,
że zmiana klimatu zachodzi tu i teraz na naszych oczach ;-).