Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bigos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bigos. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 kwietnia 2013

W pół godzinki!



Program był bardzo napięty. Tak zwany „Lublin i okolice na szybko”. Grupa bardzo fajna i chcą zobaczyć jak najwięcej, choć czasu mało... Biegamy więc między lubelskimi uliczkami, raz dwa - raz dwa, bo trzeba jechać dalej! I tak raz-dwa, raz-dwa:) Nagle daje się słyszeć: „Pani przewodnik jak wyjedziemy kawałek 
z Lublina, to zatrzymajmy się na trochę. Mamy przygotowane jedzenie – bigos:), ciasto. Tak zawsze ze sobą zabieramy na pierwszy dzień. Wystarczy pół godzinki”. Oczy moje stają się coraz większe, tak rozumiem, że ludzie głodni:), ale mało czasu, naprawdę, a do tego „pół godziny” jakoś ciężko mi uwierzyć. Cóż jednak robić. Głodny turysta to... zły turysta:) Ryzykuję i tuż za Lublinem zatrzymujemy się na ten bigosik. Tak sobie myślę, że spojrzę która to godzinka, bo dalej nie wierzę, że to będzie „pół godzinki”. Zaczynamy – kierowca otwiera bagażnik, a przy nim już kilka osób. Panowie wyciągają wielki gar, wielki? - olbrzymi gar z jeszcze ciepłym bigosem! Ktoś inny termosy z herbatą. Panie ciasto. Patrzę i nie wierzę, są i stoliki:) Zaczyna się piknik, niezwykły, bo każdy coś tu robi. Talerzyki, widelce, kubeczki. Po kolei dla każdego bigosik, kotlecik i chlebek! Chwila później każdy dostaje ciastko i herbatkę. Patrzę na zegarek, hm mamy jeszcze 15 minut:) 
i wtedy dostrzegam szklaną buteleczkę i każdy po kolei dostaje... kieliszeczek na trawienie :) Chwila później... znika w bagażniku olbrzymi gar (już bez bigosu), znikają stoliki dwa, termosy, pudełka, a grupa już w autokarze! Patrzę na zegarek i dalej nie wierzę, udało się! To było naprawdę „pół godzinki”, a smaku bigosiku i przemiłej grupy nie zapomnę:)